sierpnia 30, 2017

Przebudzenie Morfeusza | K.N. Haner

Premiera 05.07.2017

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Editio Red.


Po zniknięciu Adama Cassandra rozpoczyna nowy etap w swoim życiu. Odbudowuje swoje poczucie wartości, wraca do rodzinnego domu w Toronto i skupia się na swoim synku Tommy'm. Mimo koszmaru, przez który przeszła, nie potrafi wyrzucić z głowy swojej jedynej miłości, więc próbuje zagłuszyć ból przeszłości.
Pewnego Adam McKey ponownie staje w jej drzwiach, pragnąc uczestniczyć w życiu dwójki ludzi, na których najbardziej mu zależy, swojego dziecka i jego matki. Cassandra jest rozdarta. Wraz z Adamem powracają wszystkie zmartwienia. Ponownie zaczyna grozić jej niebezpieczeństwo, ale teraz musi chronić także syna.
Eros również wraca. Ma obsesje na jej punkcie, ale nie jest on jedynym wrogiem w tej rozgrywce. Nadchodzi zemsta, która w świecie mafii gra ważną rolę. Bohaterowie muszą uzbroić się w zaufanie, zmierzyć z prawdą i uwierzyć w miłość.
Jakie decyzje podejmie Cassandra? Do czego posunie się Adam, by zapewnić bezpieczeństwo najbliższym?

Ze wszystkich części serii o Morfeuszu, ta jest najbardziej dramatyczna i emocjonalna. Ale zmienia także swój charakter. Widać w niej światło i nadzieję, mimo wielu przeszkód, które bohaterowie muszą jeszcze pokonać.

 Od pierwszych stron poczułam zmianę klimatu i jak w poprzednich tomach, od razu się wciągnęłam i nie oderwałam od książki, dopóki nie dotarłam do końca. Na kolejnych stronach widzimy przemianę wewnętrzną bohaterów. Cassandra mimo wszystkich blizn niewidocznych gołym okiem, jest silniejsza niż kiedykolwiek, bo teraz ma dla kogo walczyć. Zmienia się jej podejście do pewnych spraw, ale nadal trochę denerwuje mnie jej naiwność. 
Adam przechodzi kompletną metamorfozę. Nadal jest czarującym sobą, ale staje się bardziej otwarty, nie boi się mówić o uczuciach, pragnie normalnego życia, choć do jego serca wkrada się niepewność, bo teraz ma o wiele więcej do stracenia. Staje się lepszą wersją siebie, tą której tylko przebłyski mogliśmy zobaczyć w poprzednich częściach.

Czytając tę część, moje serce czuło się najbardziej bezpieczne, choć to był emocjonalny rollercoaster, a zakończenie tak niespodziewane, że prawie się zachłysnęłam. Tym razem Cassandra i Adam nie walczyli między sobą, a o swoją miłość, choć nie brakło strachu o to, czy kolejne szanse są tego warte.

"Przebudzenie Morfeusza" to zdecydowanie najlepsze dzieło, które wyszło spod pióra autorki. O wiele bardziej dojrzałe i dopracowane pod każdym względem. Jestem pod wrażeniem wszystkiego, co przeczytałam, szczególnie nieprzewidywalnego zakończenia, którego kartki przerzucałam z prędkością światła i szybko bijącym sercem. Właśnie spodziewałam się czegoś tak niebanalnego i nie mogłam się doczekać, aż w końcu dotrę do tego momentu. Liczne zwroty akcji sprawiały, że popadałam ze skrajności w skrajność. Muszę przyznać, że autorka przeszła sama siebie, żałuję tylko, że na pewne wydarzenia trzeba było tak długo czekać, ale cóż... Najlepsze zawsze zostawia się na koniec. Mam nadzieję tylko, że w następnym książkach K.N. opisze ostatni rozdział bardziej szczegółowo.

Tę książkę musicie przeczytać!!!



Poprzednie tomy:

Brak komentarzy: