września 16, 2017
Tysiąc odłamków ciebie | Claudia Gray
W domu Marguerite Caine od zawsze obecna była fizyka. Ona jest duszą artystyczną, którą nie interesuje nauka, a malowanie. Nie zawiera przyjaźni, choć nie na rzeka na brak towarzystwa. W jej domu od zawsze przewijali się asystenci rodziców, na przykład niewiele starsi od niej Paul i Theo. Nic więc dziwnego, że tworzą jedną wielką rodzinę.
Rodzice Marguerite właśnie skonstruowali najbardziej niezwykły z ich wynalazków, Firebird, pozwalający przeskakiwać pomiędzy wymiarami. Wkrótce po tym ojciec dziewczyny zostaje w tajemniczych okolicznościach zamordowany. Wszystkie tropy wskazują na tajemniczego, przystojnego Paula, który uciekł do innej rzeczywistości. W ramach zemsty Marguerite rusza w pościg za nim, a z pomocą przychodzi jej Theo. Za pomocą Firebird'a przeskakuje do innych wersji samej siebie, raz żyjąc w świecie nowoczesnych technologii, a raz do carskiej Rosji, niczym z dwudziestego wieku. Im częściej się przenosi, tym ściślej splatają się życia jej i Paula. W jednym z wymiarów Marguerite będzie musiała zakwestionować wszystko, co do tej pory myślała, że wie. Być może prawda ukryta jest o wiele głębiej niż przypuszczała...
Tysiąc światów. Tysiąc możliwości. Tysiąc różnych wcieleń.
"Tysiąc odłamków ciebie" to pierwsza część trylogii Firebird, której trochę się obawiałam. Opis, zarówno jak przepiękna okładka bardzo mnie kusiły, jednak poznałam kilka opinii twierdzących, że książka jest nudna lub skomplikowana. Na całe szczęście tak się nie okazało. Zostałam wciągnięta w świat bohaterów prawie od razu. Choć historia nie była ani trochę tym, czego się spodziewałam, jest chyba jeszcze lepsza. Skończyłam ją jeszcze tego samego dnia, co zaczęłam, nie odrywając się ani na moment, a później przez długi czas nie mogłam przestać o niej myśleć. To nie jest schematyczna opowieść o podróżach w czasie, lecz intrygująca książka zabierająca nas w podróż po nieznanych wymiarach.
Jest to literatura młodzieżowa, więc w książce można znaleźć wszystko, czego może szukać odbiorca. Jest lekko, ale nie infantylnie, romantycznie - szczególnie w jednym ze światów, który zdominuje inne, tajemniczo i zaskakująco. Nie mamy tutaj nudnych fizycznych, ani niejasnych opisów. Wszystko widzimy z perspektywy głównej bohaterki, która jest jednocześnie narratorką, a akcja rozpoczyna się w momencie jej pierwszego przeskoku między wymiarami, dzięki czemu od razu dowiadujemy się, jak działa taki proces. Jedno jest pewne - ani trochę nie przypomina motywu podróży w czasie. Dowiadujemy się, jak odmiennie działają światy w tym samym momencie istnienia, a jak prawdziwi i niezmienni pozostają w nich ludzie.
Motyw tajemnicy może być przewidywalny dla osób mających już staż w tej dziedzinie, ale i bez tego jest kilka elementów, które mogą nas zaskoczyć. Dylematy moralne bohaterki, jak zwykle w książkach uważam za zbędne, tutaj dopełniały całości i czułam, że nie mogę ominąć ani jednego zdania. Sama Marguerite nie irytowała mnie i odbiegała od szablonu typowej bohaterki. Ta jest silna, niezależna, inteligentna i wrażliwa. I choć akcja toczy się w różnych wymiarach, to od czasu do czasu możemy zajrzeć do wspomnień z przeszłości, w których bliżej poznajmy wydarzenia i ludzi, którzy brali w nich udział, a które miały miejsce przed chwilą obecną. Pozwalają nam one wyrobić sobie obraz na temat bohaterów drugoplanowych, którzy mają ogromne znaczenie w odkryciu prawdy.
Dzieło pani Gray to romantyczna opowieść o wierze w los i przeznaczeniu, które zostaje spełnione niezależnie od wymiaru. Pierwsza myśl po przeczytaniu tej książki, jaka uformowała się w mojej głowie to: "Jeśli coś ma się zdarzyć, to się stanie". Mimo że książka wydaje się dość zwyczajna, to bardzo mnie zaciekawiła, a w bohaterach odnalazłam cząstkę siebie, dzięki czemu bardzo dobrze ją wspominam. Niektórym z początku może być ciężko, ale później jest już tylko lepiej. Ja od razu dałam się porwać wciągającemu stylu pisarki. Choć książka skończyła się tak, że równie dobrze mogłoby tak zostać, to jednak jeden wątek nadal pozostał otwarty i tylko kontynuacja może nam powiedzieć, jak zostanie zamknięty. Jestem bardzo ciekawa, jak autorka dalej rozwinie akcję i z niecierpliwością czekam na drugą część "Dziesięć tysięcy słońc nad tobą", która swoją premierę będzie miała już 27 września. Jeśli jesteście zaintrygowani, to polecam sięgnąć jak najszybciej, to nie jest nic, czego się spodziewacie!
Rodzice Marguerite właśnie skonstruowali najbardziej niezwykły z ich wynalazków, Firebird, pozwalający przeskakiwać pomiędzy wymiarami. Wkrótce po tym ojciec dziewczyny zostaje w tajemniczych okolicznościach zamordowany. Wszystkie tropy wskazują na tajemniczego, przystojnego Paula, który uciekł do innej rzeczywistości. W ramach zemsty Marguerite rusza w pościg za nim, a z pomocą przychodzi jej Theo. Za pomocą Firebird'a przeskakuje do innych wersji samej siebie, raz żyjąc w świecie nowoczesnych technologii, a raz do carskiej Rosji, niczym z dwudziestego wieku. Im częściej się przenosi, tym ściślej splatają się życia jej i Paula. W jednym z wymiarów Marguerite będzie musiała zakwestionować wszystko, co do tej pory myślała, że wie. Być może prawda ukryta jest o wiele głębiej niż przypuszczała...
Tysiąc światów. Tysiąc możliwości. Tysiąc różnych wcieleń.
Motyw tajemnicy może być przewidywalny dla osób mających już staż w tej dziedzinie, ale i bez tego jest kilka elementów, które mogą nas zaskoczyć. Dylematy moralne bohaterki, jak zwykle w książkach uważam za zbędne, tutaj dopełniały całości i czułam, że nie mogę ominąć ani jednego zdania. Sama Marguerite nie irytowała mnie i odbiegała od szablonu typowej bohaterki. Ta jest silna, niezależna, inteligentna i wrażliwa. I choć akcja toczy się w różnych wymiarach, to od czasu do czasu możemy zajrzeć do wspomnień z przeszłości, w których bliżej poznajmy wydarzenia i ludzi, którzy brali w nich udział, a które miały miejsce przed chwilą obecną. Pozwalają nam one wyrobić sobie obraz na temat bohaterów drugoplanowych, którzy mają ogromne znaczenie w odkryciu prawdy.
Następne słowa wypowiedział szeptem.- Nie potrzebuję świata bez ciebie.
Dzieło pani Gray to romantyczna opowieść o wierze w los i przeznaczeniu, które zostaje spełnione niezależnie od wymiaru. Pierwsza myśl po przeczytaniu tej książki, jaka uformowała się w mojej głowie to: "Jeśli coś ma się zdarzyć, to się stanie". Mimo że książka wydaje się dość zwyczajna, to bardzo mnie zaciekawiła, a w bohaterach odnalazłam cząstkę siebie, dzięki czemu bardzo dobrze ją wspominam. Niektórym z początku może być ciężko, ale później jest już tylko lepiej. Ja od razu dałam się porwać wciągającemu stylu pisarki. Choć książka skończyła się tak, że równie dobrze mogłoby tak zostać, to jednak jeden wątek nadal pozostał otwarty i tylko kontynuacja może nam powiedzieć, jak zostanie zamknięty. Jestem bardzo ciekawa, jak autorka dalej rozwinie akcję i z niecierpliwością czekam na drugą część "Dziesięć tysięcy słońc nad tobą", która swoją premierę będzie miała już 27 września. Jeśli jesteście zaintrygowani, to polecam sięgnąć jak najszybciej, to nie jest nic, czego się spodziewacie!
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar.
Brak komentarzy: