sierpnia 08, 2018

Dearest Clementine | Lex Martin


Clementine jest autorką książki, która niespodziewanie staje się bestsellerem, dzięki prawdzie w niej zawartej. Dziewczyna opisała w niej cały swój ból, gniew i samotność po zdradzie chłopaka i braku oparcia w rodzicach. Teraz szuka inspiracji do nowej powieści i przypadkiem poznaje Gavina, który jest opiekunem akademika i dziennikarzem w gazecie studenckiej. Chłopak stawia sobie za cel zbliżenie się do niej. Niespodziewanie jednak ginie studentka, a w między czasie na uniwersytet powraca wykładowca, który przed laty napadł Clementine.

"Są takie chwile w życiu, kiedy masz wrażenie, że jakieś siły nacisnęły pauzę i możesz przed sobą zobaczyć swoją przyszłość jak nieskończoną drogę ciągnącą się aż po horyzont."

Do sięgnięcia po Dearest Clementine zachęciła mnie piękna okładka i intrygujący opis, a kiedy skończyłam książkę i przeczytałam podziękowania, nie mogłam uwierzyć, że to dopiero debiut tej autorki. Została napisana tak dobrze i przemyślanie, była niezwykle wciągająca, emocjonująca i dogłębna, że gdy dotarłam na ostatnią stronę, miałam ochotę zacząć czytać od nowa. Choć na początku miałam problemy ze skupieniem i bałam się, iż mi się nie spodoba, książkę odłożyłam na półkę z poczuciem, że zajmie ogromne miejsce w moim sercu, bo jest dla mnie wyjątkowa ze względu na poruszone w niej motywy.

Ja i tytułowa Clementine mamy ze sobą trochę wspólnego, więc czułam z nią silną więź; jej myśli i uczucia chwilami były jak moje własne i myślę, że dzięki temu odnalazłam w tej książce część siebie. Choć nie doznałam w życiu takich dramatów jak ona, była mi bliska ze względu na podobne plany, marzenia i podejście do życia. Mimo wszystkich nieporozumień i tragedii, które ją dotknęły, pozostawała silna na swój sposób i zdecydowana, twardo stąpała po ziemi, przy czym nie irytowała przesadnym uparciem. Nie dawała sobie w kaszę dmuchać i nie była naiwna, co bardzo mi się podobało. Psychika tej bohaterki została mocno zgłębiona i wyraźnie zarysowana, co powinno spodobać się bardziej wymagającym czytelnikom. Gavina z kolei dopisuję do listy moich mężów książkowych. Co prawda nie przebija dotychczasowych, którzy się tam pojawili, ale zasługuje by tam trafić. Ma w sobie nieodparty urok i nie potrafiłam się na niego długo gniewać. Był słodki, wyrozumiały i pewny siebie, ale nie w arogancki sposób. Biła od niego pozytywna energia i mimo wszelkich wątpliwości, jakie autorka próbowała we mnie wzbudzić, czułam, że chłopak jest bezpieczną przystanią.

Ta książka jest, moim zdaniem, niezwykła pod wieloma względami. Motyw pisarski (który uwielbiam), a także wydarzenia mające miejsce w przeszłości Clementine są rozbudowane i stale obecne w fabule, nie są tylko wspominkami o celach informacyjnych. Mamy też do czynienia z całą feerią postaci drugoplanowych, które pojawiają się od początku do końca i nie ma takiego charakteru, który zostałby porzucony w którymś momencie i zapomniany. Każdy z nich jest ważny w historii i dostaje swoje rozwiązanie, a razem tworzą spójną całość. Jestem pewna, że zapałacie do nich sympatią tak wielką jak ja. Podsumowując Dearest Clementine to warte przeczytania new adult z wątkiem kryminalnym w tle. Jestem pewna, że sięgając po nią, nie pożałujecie! 


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Kobiecemu.

Brak komentarzy: