stycznia 12, 2018

Na Szczycie | K.N. Haner

Premiera: 12.02.15
Ilość stron: 797
Wydawnictwo: Novae Res


Rebeka Staton pracuje w klubie ze striptizem. Jednak już nie długo... Zostaje wyrzucona z pracy przez niejakiego Sedricka Millsa, który nie spocznie dopóki nie zatrudni jej jako tancerki dla sławnego zespołu, którego jest menadżerem, i przy okazji nie zdobędzie jej serca. W tym momencie biedne życie jej i najlepszego przyjaciela, Treya, który jest jej stróżem od czasów dramatycznego dzieciństwa, zmienia się nie do poznania. Oboje wyruszają w trasę z rockmanami, którzy wcale nie są grzeczni. Reb zwiedza miejsca, o których nawet jej się nie śniło, a jej życie miłosne nie tylko rozkwita, ale zaczyna obfitować w skandale. A gdy już zaczyna czuć się na tyle bezpiecznie, by dopuścić do siebie ludzi, wraca też ponura przeszłość dziewczyny. Matka alkoholiczka, cięty język, chłopak o niecodziennych upodobaniach... Reb będzie musiała skonfrontować się z samą sobą, by zawalczyć o miłość i... wolność.



"Czy da się opisać tęsknotę za ukochaną osobą? Można spróbować ale nikt kto tego nie doświadczył, nigdy tego nie zrozumie."


Nie jest pewna, co powinnam napisać o tej książce. Autorka z pewnością jest Wam znana z kontrowersyjnej twórczości. Jej seria Mafijna Miłość, mimo że nie była idealna, ale w jakiś dziwny sposób podbiła moje serce i sprawiła, że zapragnęłam więcej. A Na szczycie to dość obszerna lektura i mam wrażenie, że byłoby mi łatwiej, gdyby zakończyła się o chaotyczną, pierwszą połowę wcześniej. Podobnie jak w reszcie jej książek, język był lekki i prosty, rzadko, ale też zdarzało się, iż nieco infantylny. Czytało się szybko, dopóki nie znużyła mnie nieco akcja, która z czasem mogła wydać się naciągana. Dopiero po 2/3 książki nastąpił nagły zwrot akcji, który na nowo mnie obudził i sprawił, że nie oderwałam się aż do ostatniej strony. Choć zakończenie zostawia wiele pytań bez jednoznacznych odpowiedzi, to w moim odczuciu seria mogłaby zostać zamknięta już na tej części.

Rebeka jest bardzo ekspresyjna, odważna, a przede wszystkim to królowa dramatów, co z jednej strony sprawiło, że bardzo mnie bawiła, jednak z czasem stało się to trochę uciążliwe, dla bardziej krytycznych osób na pewno byłoby denerwujące. Sed również miał swoje za uszami i myślę, że był męskim odpowiednikiem Reb. Mimo to bardzo go polubiłam, choć zabrakło mi w nim uroku, który posiadał Morfeusz. Zakładam, że to kwestia doświadczenia, ponieważ NS wyszło o wiele wcześniej, gdy pisarka dopiero rozpoczynała swoją przygodę.




Miałam takie chwile, szczególnie w połowie książki, gdy miałam ochotę już zamknąć albo rzucić nią o ziemię. Między innymi dlatego, że z czasem nastąpił wspomniany już przeze mnie chaos, a może tylko przeczytałam za dużo jak na jeden dzień i miałam dość. Głównie jednak ze względu na to, co najbardziej może szokować w tej książce. Znów nawiążę do serii o Morfeuszu - tam sceny kontrowersyjne były wręcz wskazane. Zawsze trzymały mnie w napięciu, czasami nawet w strachu, tutaj raczej miałam dzieję szybko je skończyć i tylko jeden ten fakt sprawia, że Na Szczycie leży poziomem niżej od Morfeusza. Chociaż w książkach często zdarzają się trójkąty miłosne, to ten obecny tutaj mnie dobił. Nie potrafię zrozumieć osób, które są w związku z dwoma osobami i pewnie dlatego ten wątek mi się nie podobał. Jak sceny erotyczne jeszcze zleciały (nie powiem, że się nie cieszę, iż autorka się ich pozbyła), to trójkąt w codziennym życiu był dla mnie tragedią. To pewnie dziwne, że mentalność robi na mnie większe wrażenie, HAHA. Wszystko zależy oczywiście od gustu czytelnika.

Książka posiada jednak ten wyjątkowy dla autorki klimat, który łączy miłość romantyczną, szaleństwo i poważne problemy bohaterów. Prócz tych wątków, występuje jeszcze wiele, wiele innych, które przypadną Wam do gustu. Samo życie w trasie, niesamowite, zwariowane i specyficzne w dobry sposób, w drugiej połowie akcja, która prowadzi do niespodziewanego finału nawracającego zawirowania w książce na dobre tory i sprawiającego, że po ciężkim środku, znów ma się ochotę czytać. To sceny wręcz kryminalne, które spodobają się fanom akcji, bo nie tylko wprowadzają atmosferę niepokoju, ale też intrygują postaciami drugoplanowymi.

Na szczycie ma w sobie wiele zaskoczeń, miłości, przyjaźni i przystojnych facetów. Na pewno polubicie chłopaków z zespołu, którzy pod fasadą utalentowanych szaleńców żyjących chwilą, skrywają zranione serca i bagaże, którymi życie obdarza każdego człowieka. Obserwujemy, jak życie głównej bohaterki zostaje przewrócone do góry nogami i z początku ciężko się zapowiadające, zmienia perspektywę, by nas zaskoczyć. W tej niekrótkiej lekturze jest tyle wątków, że nie sposób je zliczyć, przeróżnych, a jednak bardzo podobnych do siebie bohaterów.
Ostatecznie nie jestem w stanie ocenić czy książka mi się podobała czy raczej nie, bo mimo wzlotów i upadków, nie można przestać jej czytać, gdyż co chwilę dzieje się coś nowego. Kolejne części na pewno przeczytam z ciekawości i wiem, bo znam twórczość K.N. Haner, że każda z nich będzie bardziej dojrzała od poprzedniej.
Jeśli macie ochotę na szybką i spontaniczną przejażdżkę z gwiazdami rocka, to zachęcam do przeczytania tej prostej w odbiorze i przyjemnej książki.


"Jak oddychać, gdy nie ma przy tobie najważniejszego składnika twojego tlenu? Jak budzić się rano, gdy nie ma najważniejszej części twojego dnia? Jak zasypiać, gdy nie ma przy tobie najlepszego czynnika dobrych snów?"


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Novae Res.

Brak komentarzy: