grudnia 12, 2017

Love Line | Nina Reichter


Poznali się siedem lat temu. Podczas spaceru, padał śnieg, dokoła błyszczały syrenki - brzmi romantycznie? Tak nie było, lecz mimo potyczek, wzajemnie się oczarowali.
Los chciał, że siedem lat później Bethany i Matt ponownie na siebie wpadają, choć wcale tego nie wiedzą. Na randce w ciemno mrok wydobywa ich najgłębsze sekrety i przeprowadzają interesującą rozmowę.
Wkrótce zaczynają razem pracować. Ona, dziennikarka, pisze artykuł na temat PUA, trenerów podrywu, których Matt, psycholog, prowadzący show dla kobiet o nazwie "Love Line", może pomóc rozgryźć.
Tylko czy jego zawód to jedyny powód, dla którego tak wiele o nich wie? Od kiedy widzieli się po raz ostatni w ich życiu nastąpiły ogromne zmiany, a to właśnie je oboje nawzajem przed sobą ukrywają. Z czasem praca okazuje się być jedynie pretekstem do kolejnych spotkań, które mocno komplikują sprawy między nimi.

„Gdy spotkasz kogoś, w kim mógłbyś się zakochać, wiesz o tym od razu”

"Love line" to książka, która mnie zaskoczyła. Żaden tam typowy romans, choć miłość jest jednym z najważniejszych wątków. To opowieść o popełnianiu błędów i dowód na to, że żadne związek oparty na kłamstwie nie jest w stanie przetrwać, bo prawda zawsze wychodzi na jaw, w tym wypadku nawet z podwójnymi konsekwencjami. To miłość, którą utrudnia życie, rozterki uczuciowe, monotonia życia, szczęście, smutek i ból. Tak wiele elementów zawiera ta jedna, z pozoru zwyczajna historia. Rzadko czytam literaturę typowo kobiecą, ale cenię ją sobie za wykreowanych bohaterów.

Bethany pracuje w magazynie "Galaxy", ma córeczkę i jest właśnie w trakcie rozwodu. Nie do końca zadowala ją życie, jakie prowadzi i czuje się samotna. Wraz z przyjaciółką prowadzi stronę, na której pod pseudonimami wyrażają swoje opinie o życiu.
Matthew jest inteligentny i opanowany. Trwa w związku z kobietą, której nie kocha, lecz ten układ mu pasuje, mimo że działa to tylko w jedną stronę. Prowadzi popularną audycję internetową, w której doradza kobietom, jak stworzyć zadowalający je związek. Niebawem jednak ma się ona przemienić w show telewizyjne i choć Matt nie chce niczego zawdzięczać swojej dziewczynie, to ona jest kluczem do jego sukcesu.

Narracja w książce jest niestety (dla mnie) trzecioosobowa, ale na szczęście skupia się zarówno na Bethany, jak i Matthew, dzięki czemu możemy poznać ich myśli i emocje. Chwilami jednak również swoje pięć minut mają postacie drugoplanowe, dzięki czemu możemy z boku spojrzeć na sytuację głównych bohaterów, ich zmagania i sposób, w jaki sobie z nimi radzą. Jedyna rzecz, do jakiej muszę się przyczepić, to zbyt długie opisy, które zajmują dużą część książki. Pod koniec już tylko przelatywałam je wzrokiem.

Jednak, jeśli macie ochotę na mądrą i życiową historię, pełną zawirowań, emocji i z niespodziewanym zakończeniem, które zdecydowanie sugeruje powstanie kontynuacji, to "Love Line" będzie dla Was idealna. Brakło mi w niej nieco humoru, ale za to nadrabia elementami zaskoczenia. Ta książka nie jest gorącym i szybkim romansem. Posiada wątek psychologiczny, pokazuje, jak łatwo oceniać sytuację, a trudno wdrążyć pewne postanowienia w życie. To decyzje, które musimy podejmować, walka z emocjami, obawy i ból przyszłości. Nie jest to ciężka lektura, ale też nie jakaś tam młodzieżówka. To pouczająca, przyjemna opowieść o dwojgu zagubionych ludziach, którzy komplikują swoje życie. Wspomnę tylko, że po zakończeniu czytania byłam zrozpaczona.

To, ile komuś dajesz, powinno być odbiciem tego, ile on daje tobie. A nie tego, jak bardzo chcesz z nim być.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

Brak komentarzy: