sierpnia 10, 2017

Czerwień Rubinu | Kerstin Gier



Gwen z pozoru jest całkiem zwyczajną nastolatką. Tylko od czasu do czasu widzi zmarłych. Jej kuzynka Charlotta jest nosicielką genu, który umożliwia podróżowanie w czasie po skończeniu szesnastego roku życia, do czego przygotowywała się przez całe życie. W tym momencie jednak zamiast niej, to Gwen cofa się w czasie.
Okazuje się, że podróże kontroluje pełna tajemnic organizacja, która obejmują Gwen opieką. Jeszcze jednym podróżnikiem w czasie, którego poznaje dziewczyna jest bardzo przystojny Gideon.
Jak Gwendolyn poradzi sobie z nowymi informacjami, skoro codziennie przerzucana jest do innej epoki? W dodatku ma do wykonania pewną ważną misję w przeszłości... Komu powinna zaufać?

Wiem, że istnieją rzeczy na niebie i ziemi, których nie potrafimy sobie wytłumaczyć. Ale być może nadajemy tym rzeczom zbyt wielkie znaczenie, zajmując się nimi tak mocno.


Od dawna słyszałam dużo pozytywnych opinii o Trylogii Czasu, długo też zbierałam się do jej przeczytania. Teraz żałuję, że tak długo z tym zwlekałam. To jedna z tych, które zostają w pamięci na dłużej i chce się do nich wracać. "Czerwień rubinu" to początek dobrze zapowiadającej się serii. Pewnie już o niej słyszeliście, może nawet czytaliście, ale jeśli nie, zapraszam Was do lektury recenzji pierwszej części.

Przez kilka pierwszych rozdziałów nie potrafiłam się tak do końca połapać, o co chodzi. Myliłam imiona bohaterów, których było naprawdę mnóstwo. Dopiero gdzieś w połowie złapałam wiatr w żagle i wciągnęłam się w książkę tak mocno, że nawet nie zauważyłam, kiedy nagle udało mi się wszystko zrozumieć i nic już więcej nie pomylić. Do ostatniej strony dotarłam jeszcze tego samego dnia, którego rozpoczęłam czytanie. Ta książka nie jest cienka, bo ma ponad trzysta stron, ale poczułam się trochę, jakbym przeczytała dopiero wstęp do świetnie zapowiadającej się historii. (W sumie tak jest.)

To chyba jedyna taka książka, w której, w co drugim zdania nie pojawia się "do diabła" lub inne oklepane powiedzonka. Po tylu przeczytanych młodzieżówkach tego się właśnie spodziewałam. Zostałam miło zaskoczona, bo choć schemat wydaje się nieco oklepany, to książka ani trochę taka nie jest. Kerstin przedstawiła ją w zupełnie nowym świetle. To moje pierwsze spotkanie z tą autorką i bardzo udane. To świetna pisarka, która potrafi rozkręcić akcję tak, żeby zaciekawić czytelnika, a także trzymać go w napięciu, by z czasem zaczął przewracać strony szybciej i szybciej. 

Bohaterzy nie są irytujący. Choć Gwen chwilami zachowywała się jak dziecko, to potrafię zrozumieć jej postępowanie, bowiem została postawiona w niecodziennych sytuacjach. Wraz z rozwojem książki obserwujemy jej wewnętrzną przemianę i wybudzającą się stopniowo siłę oraz odwagę. Gideon był niczym arystokrata i poznajemy go jako zadufanego w sobie chłopaka, który z biegiem czasu również się zmienia. W tle przewijają się bohaterzy, którzy sprawiają, że ta opowieść jest specyficzna, ale w pozytywny sposób. Rodzina Gwen od zawsze odbiegała od normy, a czytając sceny z nimi, czasami miałam ochotę parsknąć śmiechem. Pozostali, tak jak przedstawione wydarzenia, nadają książce charakteru tajemnicy i intrygi.


"Co było gorsze? Zwariować czy naprawdę podróżować w czasie? Chyba to drugie, pomyślałam. Na to pierwsze pewnie można brać jakieś tabletki."


"Czerwień rubinu" to niezwykła i niecodzienna opowieść o podróżach w czasie. Chwilami utrzymana jest w klimatach średniowiecznych. Posiada mnóstwo sekretów, humoru, który, gdy już się pojawiał, sprawiał, że zaśmiewałam się do łez. Autorka inteligentnie poprowadziła akcję i potrafi sprawnie sterować emocjami czytelnika. Jej styl pisania jest lekki i przyjemny. Po zakończeniu, jakie nam zaserwowała, jestem pewna, że jeszcze długo nie przestanę się zastawiać, co się wydarzy dalej i czuję, że muszę jak najszybciej sięgnąć po kolejny tom! Jestem pewna, że pierwsza część to dopiero rozgrzewka, a autorka rozwinie skrzydła dopiero w kolejnych, pokazując, na co naprawdę ją stać. Ze szczerym sercem mogę Wam ją polecić i gwarantuję, że to historia, która i Wam przypadnie do gustu.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Media Rodzina.

Brak komentarzy: