lipca 22, 2017

Obsydian // seria Lux | Jennifer L. Armentrout

O serii "Lux" usłyszałam pod koniec poprzedniego miesiąca, i to same dobre rzeczy. Z ciekawości postanowiłam poszukać trochę informacji na jej temat, ale nie chciałam żadnych spojlerów, więc po prostu zapytałam na instagramie o opinie. Krótkie streszczenia moich kochanych obserwatorów szybko przekonały mnie, że powinnam po nią sięgnąć i tak zrobiłam. Wyszukałam szybko najtańszą ofertę i zgarnęłam cztery dostępne tomy, żeby nie musieć się martwić, co będzie jeśli dana część skończy się w stresowym momencie. Jestem sobie wdzięczna, że to przewidziałam, bo trzy części z pięciu tak właśnie się zakończyły. W tym czwarta, a ja jeszcze nie posiadałam piątej! Wtedy z opresji wyratowała mnie Natalia (@bookspacepl) której zawdzięczam egzemplarz "Opposition".

Dzisiaj chcę Wam opowiedzieć o pierwszym tomie "Obsydian", a także w skrócie o reszcie serii, tak jak to zrobiłam z "Szeptem". Jeśli się zastanawiacie, czy opinia będzie pozytywna i warto zapoznać się z recenzją, odpowiedź brzmi: ZDECYDOWANIE TAK!

Z początku nie rozumiałam, co może być ciekawego w serii o kosmitach w wieku licealnym, ale szybko zrozumiałam, że byłam głupia, zadając sobie to pytanie. To jedna z najlepszych serii, jakie czytałam i choć pisząc tę recenzję, jestem dwa tygodnie po lekturze całości, nadal się nad nią rozpływam, więc możecie zostać wciągnięci w moją sieć zachwytu.




Przed ostatnim rokiem szkoły Katy przeprowadza się z mamą do Wirginii Zachodniej, gdzie wieje nudą, co w niczym nie przypomina Florydy, z której się przeniosła. W sąsiedztwie zamieszkują bliźniaki; Dee, która bardzo stara się z nią zaprzyjaźnić, i jej brat Deamon, któremu się to nie podoba. Jest arogancki, wkurzający i niesamowicie przystojny. Z niewyjaśnionych powodów chciałby, żeby Katy trzymała się od nich z daleka, ale kiedy grozi jej jakieś niebezpieczeństwo, nie waha się, by ją ratować. Gdy któregoś dnia dziewczyna wpada pod koła ciężarówki, Deamon dosłownie zatrzymuje czas. Od kiedy Katy poznaje prawdę, zaczyna grozić jej śmiertelne niebezpieczeństwo. Bezpieczeństwo może jej zapewnić tylko Deamon, no chyba, że sama go wcześniej zabije...
On nie chce jej znać, ale by ją uratować Daemon Black zamrozi czas, spali świat, jeśli to będzie konieczne.

"Obsydian" to nie było moje pierwsze spotkanie z tą autorką, gdyż wcześniej miałam okazję przeczytać jej "Co przyniesie wieczność", które nie dorównuje serii "Lux".
Książka wciągnęła mnie już od pierwszych stron, a im bardziej się zagłębiałam, tym mocniej mi się podobała. Z perspektywy czasu widzę, że pierwsza część to jeszcze nic, w porównaniu z kolejnymi.

Szalenie uwielbiam wykreowanych przez autorkę bohaterów tej książki. Dee jest gadułą, jakich mało, ale jest bardzo troskliwa i ma wielkie serce. Daemon w moim mniemaniu jest bardzo męski, a jednocześnie chłopięcy. To facet, który potrafi być groźny, a jednocześnie troszczy się o rodzinę bardziej niż o cokolwiek, a nawet kogokolwiek. Dla bezpieczeństwa ludzi, na których mu zależy jest w stanie zrobić wszystko. Właśnie dlatego odpycha od siebie Katy.

Z początku trochę szokujące dla mnie były niektóre słowa wymierzone przeciwko niej. Deamon nie oszczędzał się, próbując odsunąć ją od siebie. Autorka stworzyła coś całkiem odważnego, ale świetnego. Dialogi pomiędzy nimi zawsze były błyskotliwe, zarówno w lepszych, jak i gorszych chwilach. Na całe szczęście Katy to również dobrze przemyślana bohaterka. Zawsze zdawało mi się, że mam silną wolę, ale w chwilach, w których ja się poddawałam, ona nie dawała za wygraną. Była silna i odważna nawet w obliczu nieznanego niebezpieczeństwa i chyba to sprawiało, że była tak wyjątkowa. Wkrótce okazuje się, że za trzymaniem się bohaterów z dala od siebie stoi coś więcej. Pewna okropna prawda, której źródło i rozwiązanie znajdujemy dopiero w kolejnych częściach.

Cała seria "Lux" posiada wartką akcję i podczas jej czytania stale towarzyszyło mi przyspieszone bicie serca. Nawet jeśli nie w chwilach niebezpieczeństwa, to podczas potyczek słownych Deamona i Katy lub kolejnych spotkaniach z nimi. Jest to jedna z nielicznych serii, które podbiły moje serce tak po prostu, bez powodu, w sposób, którego nie potrafię opisać słowami. Na to, że jest wyjątkowa wpływa wiele czynników, takich jak nieprzewidywalność, kreatywność, niesamowita więź między głównymi bohaterami i liczne wątki oraz motywy włączone w tę serię.

W pierwszej części głównie poznajemy sekrety, a także zapoznajemy się z możliwościami - dosłownie. Wszystko to oraz uczucia i przyjaźnie, które szybciej bądź wolniej się nawiązują, zostają przeniesione do kolejnych części, w których już wiemy, kogo mamy po swojej stronie. Dopiero wtedy zaczyna się prawdziwe niebezpieczeństwo, więcej wrogów, tajemnic i zacieśnianie więzi.

Całość jest naprawdę niesamowita, od pierwszej do ostatniej strony. Dzieje się tak wiele na każdym polu, że nie odrywałam się od czytania ani na chwilę. Robiłam sobie małe przerwy na ważne czynności, a potem zamykałam się w pokoju i czytałam od rana do wieczora, w każdej chwili, którą mogłam wykorzystać, bo nie potrafiłam przestać myśleć o tym, co dalej. Po raz pierwszy zdarzyło mi się zarwać nockę i obudzić się z książką koło twarzy. Każda z części przywoływała mnie z daleka i potrzebowałam całej swojej siły woli, za każdym razem, gdy musiałam ją odłożyć. Z tomu na tom poziom się podnosił, co nie oznaczało, że któraś z części była słabsza, o nie. Z książki fantastycznej, z czasem zaczęła przemieniać się w mieszankę z paranormal romance, a nawet sci-fi, ale w bardzo pozytywnym sensie i nie przesadnie. Nie przypomina w żadnym stopniu Niezgodnej, ani niczego podobnego.

"Obsydian" przedstawia nam, kompletnie nową i dużo ciekawszą niż inne książki, wersję kosmitów oraz świata, w którym żyją. Ich postać oraz pochodzenie mają kluczowe znaczenie w całej historii i nie są nam nieznane, jak to się dzieje w innych opowiadaniach o "ufoludkach". Jak już powtarzałam, dzieje się naprawdę dużo, jest błyskotliwie, ciekawie - a autorka tylko tę ciekawość wzmaga - a także odprężająco, bo nie jest to "ciężka" fantastyka. Fabuła nie jest jakoś bardzo zawiła. Książka pisana jest lekko, lecz nie infantylnie. Łatwo można się w niej zatracić i zapomnieć, czy jest się sobą, czy Katy w jej niecodziennym. Pod koniec dwóch pierwszych części poznajemy również wybrane przez autorkę fragmenty książki z perspektywy Daemona, mogąc zajrzeć w jego myśli, a w dwóch ostatnich narracja jest naprzemienna - należy zarówno do Katy i Daemona. Normalnie w książkach bardziej podoba mi się narracja faceta, ale w tej oceniam je po równo.

Podsumowując, jeśli lubicie fantastykę z wartką akcją, wątkiem miłosnym, bohaterów szalonych, jak i tych troskliwych, ta seria jest dla Was, a "Obsydian' to tylko wstęp do jej bram. Jennifer świetnie sobie radzi z tym gatunkiem i mam nadzieję, że jeszcze będę miała okazję przeczytać coś podobnego spod jej pióra, bowiem jej pomysły są oryginalne, a całość nie przypomina niczego, co już czytałam lub, o czym słyszałam. Każdy rozdział jest wyjątkowy i łatwo jest nie zauważyć, kiedy pół dnia upłynie na ich czytaniu. Na pewno kiedyś wrócę jeszcze do tej serii i to nie raz. Polecam Wam ją całym sercem, bo nic więcej już chyba nie mogę dać. A jeśli zamierzacie ją dodać do swojej listy czytelniczej, to gwarantuję Wam, że się nie zawiedziecie, a także radzę się spieszyć, bo powoli zaczyna zanikać w sklepach, a w niektórych sam "Obsydian" jest już niedostępny.

Jeżeli za moją namową postanowicie kiedyś ją przeczytać i będziecie mieli chęć podzielić się wrażeniami, to będę najszczęśliwsza móc poznać Waszą opinię na jej temat, tutaj w komentarzach czy w wiadomościach na instagramie. Ta seria od razu zdobyła moje serce i wspięła się na sam szczyt mojej książkowej listy, więc będę bardzo dumna, jeśli dzięki mnie zdobędzie kolejnego zwolennika.

Brak komentarzy: