grudnia 10, 2018

Sponsor cz. 1 | K.N. Haner


Przypadek sprawia, że w drodze na zajęcia, Kalina wpada pod samochód bogatego biznesmena, Nathana Collinsa. Mimo niefortunnego wypadku, dziewczyna intryguje go. Ich spotkanie owocuje jednak rozczarowaniem. Los chce, że po długiej rozłące znów się spotykają. Wydaje się, że od tamtego czasu zmieniło się wszystko. Kalina straciła dom i rodziców, ledwie wiąże koniec z końcem i musi zająć się młodszą siostrą, czteroletnią Sabriną. Chcąc zapomnieć o okropnym pierwszym wrażeniu, dwójka postanawia rozpocząć swoją znajomość od nowa. Kalina wzbudza w Nathanie emocje, których od dawna nie czuł, zmienia jego postrzeganie świata i przede wszystkim, zmienia jego, co całkowicie go przeraża. Mimo zauroczenia, mężczyzna nie zamierza rezygnować ze swoich przyzwyczajeń. W dodatku trudna sytuacja Kaliny sprawia, że chcąc, nie chcąc, trafia do świata Nathana, pełnego świateł i bogactwa. Niedługo ma się jednak przekonań, że tam, gdzie pozornie jest wszystko, nie ma niczego...


"Oboje byli zagubieni w zupełnie innym stopniu i na zupełnie innym poziomie życia. Nie zdawali sobie sprawy z tego, że mogli być dla siebie wybawieniem."


"Sponsora" pod wieloma względami możemy porównać do współczesnej wersji Kopciuszka, który spotyka swojego księcia. Z tym, że książę jeździ czarnym bentleyem i nie szuka miłości, a jedynie okazji do spełnienia swoich fantazji. Jak sam tytuł wskazuje, książka porusza motyw sponsoringu, nie zgłębia go jednak bardziej, gdyż relację głównych bohaterów nie do końca można tak nazwać. Należy to raczej do niesmacznej przeszłości Nathana. To pozycja, która pozytywnie mnie zaskoczyła i stanowi jeden z ciekawszych romansów, jakie miałam okazję ostatnio przeczytać. Mimo kilku rzeczy, które nie do końca mi się podobały, jak początek, który dość wolno się rozgrywał i rozdziały, które się powtarzają, by ukazać dane sceny z perspektywy obu bohaterów, lekturę zaliczam do zdecydowanie udanych. Pisarka odkrywa przed czytelnikami zupełnie nowy świat.

Kalina jest młodą, nawinie myślącą, niedoświadczoną, niewinną dziewczyną. Te cechy często się ujawniają w podejmowanych przez nią decyzjach. W moim odczuciu bywają one czasem dość lekkomyślne i nieodpowiedzialne, jak na to, że ma przecież pod opieką młodszą siostrę, której powinna zapewnić stałość i bezpieczeństwo. Mimo wszystko zapałałam do niej sympatią. Odniosłam wrażenie, że niedawne, przykre wydarzenia odbiły na niej swoje piętno. To kobieta z godnością i szacunkiem do siebie, czyli pierwszą taką bohaterką w książkach K.N. Haner i jedyną, która mnie nie zirytowała swoimi nagłymi wahaniami nastroju. Podobała mi się jej subtelność, naturalność i trwałość w swoich postanowieniach. Od pierwszych stron można zobaczyć, że jest piękna nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz. Jej dobre serce i wrażliwość kontrastują z naturą Nathana i są najlepiej ukazywane właśnie w starciach z nim. Oczywiście znajomość z facetem jego pokroju wprowadza w jej życie zamęt i doprowadza do metamorfozy, pod pewnymi względami na lepsze, ale ma też skutki uboczne - jak wszystko.


"Dawać komuś szczęście a kupować je, to dwie zupełnie inne sprawy."


On jest z kolei mężczyzną bogatym, tytułowym sponsorem, który szastając pieniędzy czuje się jak zbawca świata. Kieruje się wyłącznie rozsądkiem, wydaje się, że korzysta z serca tylko w sytuacjach związanych z ukochaną matką. Jedyne, co posiada to właśnie pieniądze i kobiety, które może mieć za darmo, ale woli im płacić (ironia), nie wierzy w miłość i już dawno zatracił wiarę w dobroć. Przynajmniej dopóki nie spotkał Kaliny. Jego kreacja bardzo kłóci się z moimi zasadami moralnymi. Normalnie pewnie bardzo bym go polubiła, może nawet straciłabym dla niego głowę, niestety... Posiada wiele zalet, potrafi być naprawdę opiekuńczy, ale jego największą wadą jest niewierność, z którą nawet nie stara się walczyć, i kłamstwa, od których aż chce się rzygać. Żyje w przeświadczeniu, że nie potrafi się zmienić. Jego tajemnicza dla czytelnika przeszłość utwierdza go w przekonaniu, że prawdziwa miłość nie ma prawa bytu i nawet skomplikowana więź z Kaliną go od tego nie odwodzi. Dlatego trudno patrzyło mi się na to, jak nadzieja rodzi się w oczach tej dziewczyny, a mężczyzna sam z kolei wmawia sobie, że jest jak jest i tak już musi być. Często miałam ochotę rzucić książką z powodu jego czynów, a z drugiej strony, zastanawiałam się, co ukrywa się za jego postępowaniem, skąd ten brak nadziei w jego oczach i poddańcza postawa.

W moim odczuciu "Sponsor" jest, jak dotąd, najlepszą książką w dorobku autorki, i pod względem pisarskim, i fabuły. Podobała mi się subtelność, z jaką została przedstawiona, a jednocześnie wciąż wzbudzała silne emocje i serwowała chwilami mocne sceny. K.N. Haner w niezwykły sposób ukazała zderzenie tych dwóch światów, niewinności i namiętności, biedy i bogactwa (choć skupiła się bardziej na tym drugim), moralności, a czasami jej braku. Dojrzałość, jaką wyczułam w piórze autorki, a także kreacji bohaterów, mimo kilku potyczek, pozytywnie mnie zaskoczyła. Posiada i takie postaci, które po prostu pokochacie, jak rezolutną Sabrinę czy mamę Nathana, lub całkowicie znienawidzicie - tu lepiej nie zdradzać. Książka nie jest bez wad, ma kilka niezgodności, ale historia, którą opowiada, skrywa więcej niż się początkowo wydaje. To bezdenna otchłań pozorów, poruszająca wiele problemów. Kalina przeszła przez piekło, a wiele jeszcze przed nią. Ale to Nathan skrywa bolesną tajemnicę, która rzutuje na jego teraźniejszości i sprawia, że okłamuje i rani innych, nie pozwala sobie na miłość, nie wierzy w nią i nie ma prawdziwych przyjaciół, którym zależałoby na nim z odpowiednich powodów.

"Czy zawód miłosny jest powodem, by niszczyć komuś życie?"


Zdecydowanie warto przeczytać tę książkę. Pod wieloma względami różni się od poprzednich, wydaje mi się, że jest mniej kontrowersyjna, co przyjęłam z ulgą, bo lekturę zaczęłam z obawą i mocno bijącym sercem. Jednak wciąż zaskakuje, rozpala, wzrusza i wzbudza tysiące emocji w różnych odcieniach. Jestem ciekawa lektury drugiego tomu, szczególnie po druzgocącym serce zakończeniu. Jednocześnie obawiam się tego, jak będzie wyglądała, bo przecież istnieją rzeczy, których nie należy wybaczać... Autorka jak zwykle wzbudza pytania i wątpliwości oraz każe naginać zasady moralne. Po raz kolejny zostałam powalona na kolana. "Sponsor" miażdży serce i wywołuje zawały. To nieprzewidywalna książka, pełna magnetyzmu i pikanterii, która nie da Wam zasnąć.


"I może to wszystko, co mówię, jest głupie i niedojrzałe, ale dla mnie to właśnie jest miłość. Czuć się przy kimś wyjątkowo, nawet jeśli jest się najzwyklejszą dziewczyną na świecie."



Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Editio Red i autorce.

Brak komentarzy: