sierpnia 24, 2018

Alyssa i czary | A.G. Howard


Alyssa jest potomkinią znanej "Alicji w Krainie Czarów". Podobnie jak jej mama i wszystkie inne kobiety z jej rodziny, Alyssa jest przeklęta. Posiada zdolność słyszenia szeptów owadów, roślin oraz innych dziwnych rzeczy, których nie można wytłumaczyć niczym innym niż przekleństwem. Jej babcia zeskoczyła z dachu, bo myślała, że ​​potrafi latać, a jej mama jest w zakładzie psychiatrycznym. Alyssa wierzy, że to tylko kwestia czasu, zanim będzie musiała zmierzyć się z tym samym losem, co one. Jedyne rzeczy, które utrzymują jej przy zdrowych zmysłach, to siła jej ojca, wsparcie i opieka jej najlepszego przyjaciela Jeba oraz jej sztuka. Problem polega na tym, że jej mamie się pogarsza, więc Alyssa decyduje, że jedynym sposobem na uratowanie jej, jest znalezienie Króliczej Nory, pójście do Krainy Czarów i złamanie klątwy, która zniszczyła jej rodzinę.

"Ocean od więzów miłości czerwony - i kolor serc róż jest z niego."

Ta książka jest trudna do oceny. Ogólnie rzecz biorąc, uważam, że pomysły przekraczają nieco wykonanie. Świat Krainy Czarów jest miłym połączeniem oryginalnego źródła i unikalnych zwrotów akcji. Podoba mi się pomysł, że opowieść Carrolla nie jest do końca właściwa, a zmiany, jakich dokonała Howard są pomysłowe i cudownie zakręcone. Fabuła jest interesująca i wciągająca: Alyssa musi naprawić błędy Alicji, aby pozbyć się rodzinnej klątwy. To fajny sposób na dodanie odniesień do oryginału i bardzo podoba mi się ten pomysł.

Niektóre postacie nie zrobiły na mnie większego wrażenia, ale niektóre naprawdę zabłysły, szczególnie wiele z drugoplanowych. W książce pojawia się trójkąt miłosny, za którym tak przy okazji nie przepadam w książkach, ale biorę co dają. Alyssa wzdycha do swojego przyjaciela Jeba, który nie odwzajemnia jej uczuć, a z czasem pojawia się też niejaki Morpheus, przyjaciel z dzieciństwa, którego zachowanie czytelnik kwestionuje na każdym kroku. Nie podbił mojego serca, ale jego motywy ożywają pod koniec i to wiele zmienia w akcji. Wiele razy dałam się zaskoczyć, ale podkreślam, że nie znam oryginału, czyli "Alicji w krainie czarów", której nie czytałam ani nawet nie oglądałam, więc wszystko było dla mnie nowe. Muszę za to przyznać, że zakochałam się w Jebediah'u! 

Miałam mały problem z tempem książki. Odniosłam wrażenie, że dotarcie do Krainy Czarów trwało całe wieki, a gdy tam wreszcie trafiłam, zadania bohaterka wykonywała dość szybko. Koniec z kolei został tak szybko zwinięty, że żałowałam, iż to już koniec. Zasadniczo tempo było wyłączone. Niektóre sceny były zbyt wolne, niektóre zbyt szybkie, ale z opinii innych czytelników wiem, że nie każdemu to przeszkadza. Alicja w Krainie Czarów ma być dezorientująca i myląca, ale w zabawny i kapryśny sposób. I tak było, ale czasem też opisy się ciągnęły, ale może tak mi się wydaje, bo po prostu nie jestem ich fanką.

Na ostatnich kilkudziesięciu stronach książki zaczęłam czerpać całkowitą radość z tej historii i bardzo chciałam wiedzieć, co będzie dalej oraz jak się wszystko potoczy. To bajkowe opowiadanie, które tak naprawdę nie jest powtórką, ale kontynuacją we współczesnym świecie, z dziewczyną na deskorolce, która tworzy abstrakcyjne obrazy i po prostu chce być normalną nastolatką. Ta książka zwiera wiele świetnych elementów i wielki potencjał. Pojawiła się obsada postaci z Krainy Czarów z ciemnym akcentem, a z tego, co się orientuję, niektóre elementy z rzeczywistej historii Lewisa Carrolla zostały odtworzone. Na pewno jestem ciekawa kontynuacji, a książkę polecam wszystkim fanom oryginału, ponieważ Alyssa i czary jest magiczna, ale w tajemniczy i mroczny sposób. 

"Ta sama miłość, tak jaskrawo promieniująca w jego oczach, sięga teraz poprzez wszystkie bariery pomiędzy nami - przydziera się przez czarną wodę i szkło, by przypomnieć mi o jego wierze we mnie... "

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Uroboros.

Brak komentarzy: