lipca 31, 2018

Adam | Agata Czykierda-Grabowska


Adam nie miał lekkiego życia. Trudne dzieciństwo poznaczyło go bliznami, ale to nie jedyne przeciwności losu, jakie na niego spadły. Kiedy po śmierci matki trafia do tymczasowego domu, nie spodziewa się, że zakocha się w dziewczynie, którą tam spotka. A także, że zobaczy w jej oczach bezbrzeżną samotność, mimo iż pozornie niczego jej nie brak. Jej zielone oczy oraz opowiadane baśnie skrywają najboleśniejsze tajemnice, ale dodają mu też siły i odwagi, podobnie jak miłość, która ich połączy. Ptak zamieniony w chłopca oraz dziewczyna o sercu, które czuje zbyt mocno mogą się nawzajem uleczyć. Ale czy to wystarczy, by uchronić go przed koszmarem, który będzie czekał na niego za drzwiami, przez które po ukończeniu pełnoletności będzie musiał odejść?


"Przypatrując się brunatnoszaremu krajobrazowi, stwierdziłam, że właśnie takie kolory ma samotność. Nie ma w niej miejsca na choćby skrawek jaskrawszej barwy."


Oczekiwałam na premierę z niecierpliwością i nie mogłam się doczekać aż ta książka wpadnie w moje łapki. Adam mi się podobał, ale czuję, że nie zrobił na mnie AŻ tak ogromnego wrażenia, jak na innych blogerach i czytelnikach, których zachwycające opinie miałam okazję przeczytać. Nie podobała mi się tak bardzo jak np. Jak powietrze, choć niektóre wątki zostały delikatnie powielone. Książka zdecydowanie jest chwytająca za serce i cieszę się, że ktoś napisał dzieło, które porusza tak ważne i liczne problemy. Historia nie jest przewidywalna i niejednokrotnie dałam się zaskoczyć, wzruszająca, chociaż akurat moje łzy osiadły jedynie w kącikach oczu. To opowieść, w której smutek na zmianę przeplata się ze szczęściem. I tak samo czułam się ja podczas lektury. To bolesna książka i bardziej poważna niż pozostałe pozycje autorki, dogłębnie poruszająca poważne tematy i ukazująca je w realistyczny sposób.

Gdyby nie opinie, z którymi się zetknęłam i w których został wspomniany ten fakt, pewnie nigdy nie zwróciłabym uwagi na to, że nie poznajemy imienia głównej bohaterki, narratorki. To dziewczyna bardzo wrażliwa, samotna, pragnąca uwagi matki, która boryka się z własnymi problemami. Rekompensuje je sobie, prowadząc dom tymczasowy i traktując dzieci, które się przez niego przewijają jak inwestycje, podczas gdy jej córka raz za razem się przywiązuje i oddaje im część swojej duszy. Skromna, rozsądna i stawiająca dobro innych ponad własne, podejmująca decyzje kierując się głosem wielkiego serca. Z góry zapałałam do niej sympatią. Miałyśmy wiele wspólnego i jej myśli chwilami czytałam jak własne.


"Nawet, jeśli będę musiał na jakiś czas zniknąć, wrócę. Zawsze do ciebie wrócę."


Bardzo żałuję również, że nie poznajemy perspektywy Adama, ale listy od niego nadrabiają. Cieszę się, że pisarka nareszcie zastosowała metodę narracji pierwszoosobowej, bo w książkach o miłości zawsze pozwala ona czytelnikowi lepiej wczuć się w historię oraz utożsamić z bohaterami. A Adam jest naprawdę tragiczną postacią, a jednocześnie niesamowicie silną i bardzo mu współczułam, a także go za to podziwiałam. Autorka zrzuciła na jego barki tyle problemów, że jestem zdziwiona, iż je wszystkie pomieściła w książce w przekonujący sposób. Tyle za nim, a jeszcze tak wiele przed nim... Cudowny chłopak, tajemniczy, skrzywdzony, troskliwy. Byłam gotowa zbić na kwaśne jabłko każdego, kto powie o nim choćby złe słowo. W mojej wyobraźni, łkałam, przytulając go i byłam zła na świat, gdy uświadamiałam sobie, że to, co przydarzyło się jemu, dzieje się na całym świecie, choć nie powinno. Dlaczego autorka musiała być dla niego taka okrutna? Zapewniam, że i Wy go pokochacie i zostanie w Waszych sercach na długo.

Dopiero po jakimś czasie od ukończenia lektury uświadomiłam sobie wiele rzeczy. Historia Adama i bezimiennej dziewczyny zmusiła mnie do refleksji i zasiała w moim sercu wiele smutku, ale też melancholii. Adam jest historią o życiu, śmierci i miłości, która rozkwitła na przekór losu i oczekiwaniom. Miłości, która leczy, a także daje siłę i odwagę, zmienia priorytety, ale przede wszystkim budzi uśpioną nadzieję, która sprawia, że wszystko, co szare staje się kolorowe. O koszmarach i niebezpieczeństwach życia, dorastaniu, rodzinie, sprawiedliwości, a raczej jej braku i samotności. Jej fabuła przypomina mi o utworze Vancouver Sleep Clinic - Someone to stay. Rozdzierająca, niezwyczajna młodzieżówka, którą właściwie poleciłabym każdemu, nie tylko młodzieży. Baśniowa, lecz nie oczekujcie "za górami, za lasami", a potem "żyli długo i szczęśliwie z gromadką dzieci", okrutna, jednocześnie piękna. Zachęcam do sięgnięcia.


"Jesteś taka piękna. Tak bardzo piękna na zewnątrz i równie piękna w środku, że czasami zapierasz mi dech w piersiach."


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu O.M.G. books.

Brak komentarzy: