kwietnia 18, 2018

Zabić Sarai | J.A. Redmerski

Premiera: 11.04.18
Ilość stron: 350
Wydawnictwo: Niezwykłe


Sarai, mając czternaście lat, została oddana meksykańskiemu baronowi narkotykowemu. Przez dziewięć lat tkwiła w niewoli, ale była pupilką Javiera, jego obsesją. Choć nie pozwalał się nad nią znęcać, widziała więcej śmierci w swoim życiu niż niejeden człowiek. Gdy po raz pierwszy od długiego czasu w rezydencji Javiera pojawia się Amerykanin, Sarai widzi w nim drogę ucieczki. Nie wiadomo kiedy wraz z Victorem przekracza granicę Stanów Zjednoczonych, jednak po drodze musi zostawić wiele ofiar, aby tego dokonać.
Victor Faust jest zawodowym mordercą, zimnym i opanowanym. I szybko dostrzega, że dla Sarai jest już za późno na normalne życie. Bo płynie w niej krew zabójców...
Podczas ich wspólnej podróży i pełnych niebezpieczeństw akcji, tworzy się między nimi więź, jednak wiedzą, że na końcu tej drogi będą musieli się rozdzielić.

"Piękna, ale przegrana i straumatyzowana. Straumatyzowana na resztę życia i nic już nie zwróci jej niewinności."

Zabić Sarai to książka, na którą czekałam z ogromną niecierpliwością, od kiedy tylko dowiedziałam się o polskiej premierze. Pozytywne recenzje na goodreads dodatkowo mnie podekscytowały. J.A. Redmerski jest jedną z moich ulubionych autorek, od kiedy przeczytałam jej Na krawędzi nigdy.

Czy i ta pozycja wywarła na mnie tak samo dobre wrażenie? I tak, i nie. Książka była naprawdę dobra, dynamiczna, język prosty i lekki, ale z niewiadomych przyczyn, wciągnęłam się dopiero w drugiej jej połowie. Po narzuconych przeze mnie wygórowanych oczekiwaniach, poczułam się trochę rozczarowana podczas czytania. Czegoś mi w niej brakowało, a może tak mi się tylko wydaje, bo czytałam ją na raty (co robię rzadko).

Historia w niej zawarta przypomina mi film Pakt z mordercą. Ten, kto go oglądał, wie, że akcja opiera się na przemieszczaniu z miejsca do miejsca, nie pozostając w jednym na długo. Przez większość czasu niewiele się dzieje, poza poszczególnymi zwrotami akcji, a sam Victor nie jest zbyt rozmowny, więc dużą część książki zajmują nieco chaotyczne myśli Sarai.

Nie zrozumcie mnie źle, książka nie jest nudna i ma swoje momenty. Chyba spodziewałam się faceta z wymachującym groźnie pistoletem, który rzeczywiście się pojawiał, ale był raczej oazą spokoju, nawet w krytycznych chwilach. Najwięcej zaczyna się dziać dopiero na ostatnich stronach. Nie mogłam się od nich oderwać i to zakończenie... Ajajaj, to dopiero zapowiada się ciekawie.

Kreacja bohaterów każe mi się zastanawiać, kim naprawdę są. Cechy, którymi mogłabym ich opisać, skrajnie się wykluczają. Sarai jest odważna, a jednocześnie lękliwa. Chwilami bywa obojętna, a równie często zbiera jej się na płacz z błahych powodów. To osoba rozchwiana emocjonalnie, która po swoich przeżyciach nie reaguje na pewne wydarzenia tak jak powinna. Nie do końca wiadomo, czego się po niej spodziewać. Raz unosi głowę wysoko, idealnie wcielając się w okrutną rolę, którą przychodzi jej zagrać, innym razem czuje się odpowiedzialna za cudzą krzywdę. Jest wierna, nieufna, a jej duszę spowija mściwy mrok, i widać to tym więcej, im bardziej czytelnik zagłębia się w książkę.

Victor jest najlepszy w Zakonie, dla którego pracuje wraz ze swoim bratem, Niklasem, z którym łączą go równie specyficzne relacje. Jak sami możecie się domyślić, skoro jest mordercą, to jest też perfekcyjnie opanowany, o dziwo, w jego zachowaniach nie przejawia się agresja a wyrachowany spokój i cierpliwość. Choć początkowo chce pozbyć się Sarai, jego czyny rzadko pokrywają się ze słowami. Gdy idzie o nią, zdarzało mu się zachowywać nieracjonalnie. Budziła w nim moralność, a może zawsze ją miał, tylko próbował ją zepchnąć w głąb siebie. Zadziwiająco zależy mu na daniu jej normalnego życia, którego sam nie może już zaznać. Dla niej ryzykuje wszystkim, co ma.

Ich relacja jest skomplikowana i do końca książki nie zostaje w żaden sposób wyjaśniona. Darzą się wzajemnych zaufaniem, a jednocześnie mają wobec siebie wątpliwością. Pomiędzy nimi jest mnóstwo niedomówień, ale to wszystko sprawia, że nie są ani trochę schematyczni. Narracja jest pierwszoosobowa i prowadzona ze strony obu bohaterów, więc mamy wgląd w ich myśli, z tym, iż te Victora są dość oszczędne i nigdy tak naprawdę nie wiemy, co rzeczywiście myśli. Jego umysł jest nieprzenikniony i to nadaje mu niepokojącego charakteru.

Czy książka mi się podobała? Ostatecznie tak, i zdecydowanie ją polecam. Jednak nie posiada  ona typowych cech thrillera czy kryminału. Jest raczej stonowana i odniosłam wrażenie, że jako film będzie się reprezentowała lepiej. Miałam problem z utożsamianiem się z postaciami, co zwykle robię, ale wynagrodziły mi to liczne elementy zaskoczenia i oryginalna fabuła. Jeśli ktoś lubi takie klimaty, to książka z pewnością mu się spodoba.

"Chyba wszyscy mamy to we krwi - kiwamy głowami z niedowierzaniem, słuchając o głupotach, jakie popełniali inni, póki sami nie poznamy, jak to jest być po tej drugiej stronie. Jak to jest przeżyć traumę."


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Niezwykłemu.
 

Brak komentarzy: