października 18, 2017

Ladies Man | Katy Evans

Premiera: 05.10.17
Ilość stron: 376
Wydawnictwo: Kobiece


Na ślubie ich przyjaciela, Gina odrzuciła Tahoe, teraz, w dniu jego urodzin to on odrzucił ją. Choć dziewczyna zaplanowała sobie, że prześpi się z nim ten jeden raz, a później wyrzuci go ze swojej głowy, plany nie poszły po jej myśli. Są najlepszymi przyjaciółmi, ale istnieje pomiędzy nimi mnóstwo seksualnego napięcia.
Im obojgu kiedyś złamano serca i oboje radzą sobie z tym w inny sposób. Ona trzyma się z dala od mężczyzn, z kolei on traktuje kobiety jak rozrywkę, a te same do niego lgną. Choć Tahoe potrafi być oddanym przyjacielem, nie można liczyć na nic więcej z jego strony.
Czy uda im się zamknąć przeszłość? Czy z przyjaźni zrodzi się coś więcej?


Są w twoim życiu takie lęki, których nie możesz sobie oszczędzić ani ty, ani żaden człowiek na Ziemi. Lęki tak głęboko zakorzenione, że nie ma w twojej duszy miejsca, w którym możesz się ukryć, nie ma sposobu, by im uciec.

"Ladies Man" jest czwartym tomem z serii Manwhore, która opowiadała historię Rachel Livingston i Sainta Malcolma, której sama osobiście nie czytałam, ale zamierzam to zmienić. W tej części poznajemy historię ich przyjaciół.

Gina to piękna dziewczyna o rozbitym wnętrzu, która ukrywa swoją prawdziwą twarz pod maską makijażu. Bez niego czuje się bardziej naga, niż bez ubrań. Kiedyś, nieskazitelnie czysta, dała się zaskoczyć. Nie chce popełnić drugi raz tego samego błędu. Wrzuca wszystkich facetów do jednego worka, mając nadzieję, że jednak kiedyś znajdzie kogoś, kto pokocha ją bez przeszkód. Do tej postaci i podejmowanych przez nią decyzji mam mieszane uczucia.
Tahoe to jasnowłosa bestia. Uparty i porywczy, a na widok jego uśmiechu kobietom miękną kolana. Nie wierzy w związki, ani swoją własną wartość od kiedy życie go doświadczyło. Potrafi ukrywać się jeszcze lepiej niż Gina, bo robi to na oczach wszystkich, bez żadnej maski. Kobiety przewijają się przez jego dom kilka razy dziennie. Nikomu nie zdradza swojego sekretu. Właśnie dlatego przez większość książki nie byłam go w stanie rozgryźć. Choć przewija się co kilka kartek, to niewiele o nim wiemy prawie do samego końca.

Książka z początku nie zapowiadała się zbyt obiecująco. Dialogi były krótkie i niezbyt błyskotliwe. Wszystko kończyło się za nim na dobre zaczynało, co nie pozwalało mi się tak do końca skupić na toczącej się akcji. Z czasem jednak wydarzenia zaczęła się wydłużać, a gdzieś w połowie mocno się wciągnęłam i zapomniałam o tym, że wcześniej coś mi nie pasowało. Dałam się porwać przyciąganiu bohaterów, którzy za wszelką cenę starali się utrzymać swoje serca w ryzach, choć nie potrafili trzymać się od siebie z daleka. Koniec końców książka naprawdę mi się spodobała, a ciągłe wzmianki o postaciach z poprzednich części sprawiły, że od razu zechciałam poznać ich historię, której zakończenie niestety już znam, ale to wcale mnie nie zniechęca. Jestem bardzo podekscytowana na myśl o tej serii.

 Książka jest napisana lekko, a duża czcionka umożliwia szybkie i wygodne czytanie. Całość pochłonęłam w jeden dzień i od razu zabrałam się do pisania tej recenzji. Jeśli miałabym oceniać, powiedziałabym, że książka jest dość specyficzna, kilka razy mnie zaskoczyła (np. tym, iż główka bohaterka prawie wcale nie bywała zazdrosna, co jest miłą odmianą od obsesyjnych maniaczek z innych książek), ale w pozytywnym sensie. Jest w niej mnóstwo namiętności i chemii, a pod tymi wszystkimi stereotypami ukrywa się wiele czułości. Z początku z jakiegoś powodu (pod jego urokiem już zapomniałam, z jakiego) nie przepadałam za Tahoe, chyba ze względu na to, że jest 'graczem', jak to sam określił, jednak kiedy poznałam jego historię, spojrzałam na jego dotychczasowe zachowanie z innej perspektywy i zdołałam zrozumieć, co go do niego skłaniało.

Ladies Man jest historią przyjaźni Reginy i Tahoe Rotha, którzy wcale nie odpychają się i nie przyciągają przez większość książki, jak można by się tego spodziewać. Ich relacja jest skomplikowana, a decyzję, jak się ona zakończy poznajemy tuż przy ostatnich stronach. Przez większość akcji choć fantazjują o sobie, to pozostają troskliwymi przyjaciółmi, na których nawzajem zawsze mogą liczyć. Są wierni swoim ideałom, a iskry pomiędzy nimi są widoczne od pierwszego spotkania. Mają oni swoją wspólną historię, która przeradza się w ciąg dalszy, który bardzo skomplikuje im życie. Chociaż można się domyślić większości rzeczy, jest to przyjemna lektura na długie wieczory, którą warto przeczytać. Można się przy niej pośmiać albo pozwolić pochłonąć wyobraźni i fascynacji. To od Was zależy, w czym najgłębiej się zanurzycie, a cała historia posiada naprawdę wiele uroku oraz ukrytych motywów. Jednym z nich jest ból i to, jak sobie z nim radzić.

"Wbijam wzrok w swoje stopy. Ocieram dużym palcem o jego but.- A potem co? Pozbawisz moje usta warstwy ochronnej, a później znikniesz i nic mi nie zostanie. Teraz przynajmniej łączy nas przyjaźń. Która znaczy dla mnie więcej, niż jesteś to sobie w stanie wyobrazić. (...) Jest dla mnie bardzo ważna. Ty jesteś dla mnie bardzo ważny."

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu. 

Brak komentarzy: