listopada 30, 2017

Pocałunek Zdrajcy | Erin Beaty

Premiera: 25.10.17
Ilość stron: 472
Wydawnictwo: Jaguar


Sage Fowler choć osiągnęła odpowiedni wiek, nie chce wyjść za mąż. Dziewczyna dorastała wśród arystokracji, która małżeństwa tworzy za pomocą swatki. Jej rodzice pochodzili z pospólstwa i choćby dlatego, sami się wybrali, dodatkowo ojciec nauczył ją, jak być silną i samowystarczalną. Ostatecznie, dzięki swojemu sprytowi i inteligencji zostaje asystentką swatki. Zaczyna szpiegować kandydatów na męża dla wpływowych panien, w poszukiwaniu najbardziej odpowiednich. Wyrusza wraz z nimi w podróż, gdzie poznaje ukrytego księcia, Ash'a... I wtedy jej plany zaczynają się zmieniać.
Quinn jest żołnierzem, który musi udowodnić ojcu, generałowi, swoją wartość. Dodatkowo królestwo wisi na włosku, ale największe niebezpieczeństwo pojawi się, gdy wraz ze swoimi ludźmi będzie pełnił rolę eskorty grupie panien udających się na Concordium. Jak się okaże tym razem, to nie jego bezpieczeństwo okaże się dla niego najważniejsze.
Dziewczyna i kapitan. Oboje w roli szpiegów, oboje mocno stąpający po ziemi. Oboje też zmienią swoje priorytety, gdy dojdzie do ostatecznego starcia.

"Każdy gra w życiu wiele różnych ról, ale to nie znaczy, że wszystkie są kłamstwem."

Pocałunek Zdrajcy to w moim odczucia mieszanka "Przekleństwa Soni", "Czerwonej Królowej", z klimatem "Rywalek". Jako w jednej z niewielu książek, narracja trzecioosobowa mi nie przeszkadzała, ani nie umniejszała akcji czy emocji. Skupiała się zarówno na Sage, Quinn'ie i rzadziej, ale też wrogu, który spiskował przeciwko nim. Lektura tej książki była tak pochłaniająca i przejmująca, że szybko zapomniałam o wszystkim innym. Okazała się zaskakująco ciekawa, co prawda nie została napisana lekko, ale na pewno płynnie, a przekaz był prosty. Pod tym względem właśnie przypomina CK.

Ta pozycja to moje niedawne odkrycie, które moim zdaniem, każdy fan dystopii powinien przeczytać. Muszę przyznać, że to jedna z lepszych książek, jakie miałam okazję przeczytać. Choć z początku czułam się lekko przytłoczona, to im głębiej wchodziłam w las, tym było ciekawiej. Autorka zaskoczyła mnie niesamowicie. Choć stworzyła wiele intryg, to niespodzianki, którą nam zaserwowała, a jaką sugeruje tytuł, nigdy bym się nie spodziewała, dzięki specjalnemu zabiegowi, jaki zastosowała.


Uwielbiam bohaterów tej książki. Główne postacie wydają się być tak odległe sobie, a jednocześnie mają tak wiele wspólnego. Sage jest niebywale spostrzegawcza i odważna oraz zadziorna, a przy tym nie irytuje czytelnika. Z kolei Quinn ma wiele twarzy, choć jawi nam się głównie jako zimny i zdystansowany dowódca, który walczy ze swoimi wewnętrznymi demonami, a przy tym jest odpowiedzialny za dziesiątki żyć swoich ludzi. Postaci drugoplanowe rzadko zachwycają mnie tak jak te wykreowane tutaj. Każda z nich to osoba pozorna, mająca drugą twarz, a jednocześnie szczera na tyle, ile może. Mamy kilka typów: wiernych przyjaciół, śmieszków, "opiekunów", okrutnych wrogów. Naprawdę cała gama, idealnie dopasowana do tego gatunku książek. Moi faworyci: Alex, Casseck i oczywiście Charlie - oddaję Ci hołd, mały żołnierzu!

Książkę przeczytałam łącznie w ok. dziewięć godzin, a im dalej byłam, tym szybciej przerzucałam strony. Ma ona wszystko, co potrzeba. Akcję, chwile napięcia, sekrety, doskonałych bohaterów i wątek miłosny. Fabuła została dopracowana pod każdym względem, dzięki czemu całość była zaskakująca, poruszająca, chwilami brutalna, a przede wszystkim NIESAMOWITA! Chyba nie potrafię wyrazić słowami, jak pozytywnie zostałam zaskoczona i mam nadzieję, że każdy z Was postanowi po nią sięgnąć. Szczególnie fani "Czerwonej Królowej" i jej podobnych klimatów.

"Nienawidziła tego, że zranił jej dumę, wydobył jej wady i kochał ją pomimo nich, a może nawet dla nich"


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Jaguar. 


Brak komentarzy: