kwietnia 22, 2017

NERVE - Jeanne Ryan, książka a film.


Jesteś WIDZEM czy GRACZEM?

Oto pierwsze pytanie, z jakim się stykamy, włączając Nerve w wersji filmowej.  To dwie podstawowe kategorie, które człowiek może sobie wybrać, by zachwycać się popularną modą. No właśnie. Jeanne Ryan stworzyła książkę, której ekranizacja w żaden sposób nie oddaje, bo to dwie zupełnie inne opowieści.

Jeśli jesteś zarówno przed lekturą, jak i przez filmem, zacznij od książki, aby docenić świat, postacie oraz historię, jaką stworzyła autorka, bowiem filmowe Nerve różni się pod każdym aspektem.


O Nerve usłyszałam po raz pierwszy, gdy film miał trafić do kin. Zobaczyłam zwiastun i oszalałam na jego punkcie, bo uwielbiam tego typu historie. Dopiero później dowiedziałam się, że powstał on na motywach książki, która pare miesięcy temu miała swoją premierę w Polsce. Pomyślałam: muszę ją mieć! I kupiłam. Ale najpierw obejrzałam film, w którym dzieje się szybciej i więcej niż w książce, przez co moje oczekiwania do niej były ogromnie i zawiodłam się na pierwszych stronach. Na pare dni porzuciłam książkę, ale postanowiłam dać jej drugą szansę. Słusznie. Opowieść wciąga wraz z chwilą, w której Vee dostaje pierwszego e-maila odnośnie gry.

Główną bohaterkę Vee otacza wianuszek popularnych nastolatków, jednak ona sama pozostaje szarą myszką, jaką jest w oczach wszystkich. Choć jest główną bohaterką, ciągle stoi za sceną, podczas gdy jej najlepsza przyjaciółka i chłopak, w którym skrycie się kocha stoją na scenie i zgarniają oklaski za całą ciężką pracę, jaką wykonuje ukryta w cieniu. Venus pracuje w teatrze i zajmuje się kostiumami, makijażem i dopinaniem wszystkiego na ostatni guzik tak, by każdy występ był idealny, a jej przyjaciele zawsze są w światłach reflektorów. Któregoś dnia przepełnia się szala goryczy i Vee na przekór przyjaciółce postanawia zszokować wszystkich i zagrać w NERVE. 

"Czasami fajnie jest zrobić coś, co nie współgra z osobowością."

Bohaterzy, których stworzyła autorka są nijacy, ale wydają się bardziej realni, niż ci filmowi. Vee przebudza się do życia, jakby po długim transie. Staje się odważna za sprawą Iana, który mocno w nią wierzy, a może po prostu od początku była kimś innym, niż cień, za który ją mieli. Była tłamszona przez przyjaciół, a nowy partner od razu zobaczył w niej bohaterkę. Gwałtowne zmiany nastroju i podejścia Vee do różnych spraw wydawały się dziwne i lekko irytujące, natomiast Ian był tak uroczy, że próba autorki o zrobienie z niego typa, któremu nie do końca powinno się ufać była nieudana.

"-Powiedz nam Vee, dlaczego zgłosiłaś się do NERVE. Niektórzy twierdzą, że coś takiego zupełnie nie współgra z twoją osobowością."

Filmowa "gra" w książce jest pewnego rodzaju reality-show. Musisz przejść casting, a ludzie cię wybrać, żebyś przeszedł do rundy na żywo. Przypadkiem pierwsze zadanie Vee wykonuje ciekawiej niż powinna, dzięki czemu przechodzi do następnego etapu, gdzie w przydziale jako partnera dostaje Iana, przystojnego chłopaka, który onieśmiela samym wzrokiem. Z początku wspólna zabawa wydaje się całkiem fajna, ale do czasu. Razem muszą wykonać szereg niebezpiecznych wyzwań, które nagrywają telefonem, by pokazać je fanom. Stawką są ich marzenia.
Czy podołają zadaniom, które doprowadzą ich do rundy na żywo, z której tylko jeden może wyjść żywy? Zwycięzca spełnia wszystkie swoje pragnienia.

Niewiele można napisać o książce tak, żeby nie zrobić spojleru, bo tam jeden wątek pociąga drugi. Książka jest bardziej tajemnicza i oryginalna, za to zadania - o wiele mniej kreatywne.
Film powstał wyłącznie w celu pokazania zagrożeń płynących z internetu oraz konsekwencji swoich działań, które trzeba ponieść. W dobie internetu ludzie często zapominają o wartościach, a tutaj mamy dokładnie pokazane, jak to się odbywa. Nastolatkowie narażają bezpieczeństwo swoje i innych dla pieniędzy i sławy. To książkowa wersja Nerve tylko ostrzejsza z przesłaniem, którego brak w książce. Mam wrażenie, że producentom spodobał się motyw gry i postanowili stworzyć coś nowego, własnego. Wiele motywów z obu tekstów kultury splatają się ze sobą w jakiś sposób. 



Latarnia morska będąca symbolem pragnień ma być odzwierciedleniem nagród, jakie gracze otrzymują w książce. Każdemu zamiast pieniędzy proponowane jest coś czego najbardziej pragną.

"Jestem zmęczona i zestresowana, a oni zmanipulowali mój umysł. To właśnie robią. Ale jednocześnie oferują nagrody, jakich nikt inny nie jest w stanie zaoferować."

Należy jednak spojrzeć na główne różnice pomiędzy filmem, a książką. W filmie wszystko dzieje się bardzo szybko, akcja rozkręca się już na samym początku i nie mamy chwili na odetchnięcie. W porównaniu z nim książka się dłuży, ale jak już wspominałam, to dwie różne historie, których wątki polegają na czymś kompletnie innym i tylko film posiada jakiś morał. Sama obejrzałam go około 6 razy i trafił na moją listę ulubionych, choć książka już nie. Dopiero za trzecim razem zebrałam ukryte wątki w całość i za każdym razem odkrywałam coś nowego. 
Wyobraź sobie, że na jeden dzień porzucasz wszystko i pozwalasz sobie zaryzykować, to co masz i rejestrujesz się w Nerve. Wiesz, że zadania mogą być poniżające, niebezpieczne, a nawet śmiertelne, a to wszystko dla spełnienia marzeń. Wchodzisz w to?

Zakończenie książki nie jest tak efektywne jak w filmie, ale tylko dlatego, że nie posiada tego samego przekazu. Zamyka wszystkie wątki, a jednak jest nieco przerażające i mogłoby być zapowiedzią kolejnej części i pokazania walki Vee z organizatorami niesprawiedliwej gry, a tego w filmie nie brakło.



Co do okładki - to dwustronny plakat filmu z Dave'm Franco i Emmą Roberts, odtwórcami głównych ról, których sposób bycia w połączeniu z cechami granych przez nich postaci sprawiły, że bohaterzy wydali się być o wiele ciekawsi.




Moja opinia na temat książki jest pozytywna. Podobał mi się świat wykreowany przez Jeanne Ryan, ale przez złamanie zasady 'najpierw książka, później film' sposób przedstawienia gry wydawał mi się mniej ciekawy. Idea aplikacji, zamiast reality-show jest bardziej szalona.

2 komentarze:

  1. książka jeszcze przede mną, mam nadzieję że film nie okaże się totalną katastrofą, ale skoro tobie się podobał ;) zobaczymy

    OdpowiedzUsuń
  2. Obejrzalam wlasnie i film i ksiazke i podzielam twoje zdanie, ale ksiazka duzo slabsza.

    OdpowiedzUsuń