czerwca 05, 2017

CHŁOPAK Z SĄSIEDZTWA | Kasie West



Jako, że jestem w tyle z trzema recenzjami, postanowiłam przerwać na chwilę czytanie i zabrać się za pisanie. Piątą i ostatnią książką, którą udało mi się przeczytać w maju był "Chłopak z sąsiedztwa" - Kasie West, którą wygrałam dość dawno temu w konkursie na Fan Page'u Wydawnictwa Feeria. Niewiele mam do dodania, skoro ostatni post pojawił się przedwczoraj, chcę Wam więc tym razem przedstawić krótką recenzję tej książki.

Główną bohaterką, jak i narratorką całej opowieści jest Charlie Reynolds. Dziewczyna dorastała bez matki, za to ma ojca policjanta, trzech starszych braci oraz czwartego przybranego, który jest chłopakiem z sąsiedztwa. Jest typową chłopczycą, gra w kosza, nie dba jakoś specjalnie o to, by ubierać się zgodnie z modą i ma gdzieś miłosne zagwozdki. Gdy dostaje kolejny mandat za szybką jazdę, ojciec postanawia wyciągnąć konsekwencję. Charlie musi sama zapłacić mandat, a by to zrobić, musi znaleźć pracę... 
I tak trafia do butiku zjawiskowej i niecodziennej Lindy, a tam przechodzi pewną metamorfozę.


  Z początku, gdy przeczytałam opis i zobaczyłam słowa "butik" i "metamorfoza", od razu pomyślałam, że będzie to typowy scenariusz filmowy - chłopczyca przemienia się w piękną kobietę. Otóż nie! Charlie rzeczywiście się zmienia, ale zmiany dotyczą głównie jej psychiki. Z czasem zaczyna zauważać swoje atuty oraz to, jak świat zewnętrzny ją przyjmuje. Nikt, łącznie z jej braćmi, nie traktuje jej, jak należałoby traktować siostrę. Jest dla nich bardziej jak kolejny brat, a dla Bradena, chłopaka z sąsiedztwa, tylko przyjaciółką i to daje jej się we znaki. Jej codzienność to potyczki zarówno słowne, ale i cielesne ze swoimi braćmi. Wreszcie otwierają jej się oczy na sprawy, które wcześniej w ogóle ją nie obchodziły i nie chodzi tutaj o kosmetyki. Charlie musi radzić sobie z koszmarami, które nawiedzają ją nocą. Z tego powodu uprawia sport bardzo aktywnie, zmęczenie zapewnia jej silny sen. Jednak to nie są zwykłe koszmary, a zwiastuny pewnej tajemnicy rodzinnej, którą dziewczyna zepchnęła w głąb swojego umysłu, niegotowa by ją przyjąć. Podczas bezsennych nocy jej wsparciem jest Braden, z którym rozmawia przez płot w blasku księżyca. Pozwala jej to na otworzenie się i zrzucenie maski, jaką nosi za dnia. Jest tylko pewien problem. Charlie jest skrycie zakochana w swoim najlepszym przyjacielu i za nic w świecie nie może się do tego przyznać...


"Ponieważ to tutaj jest jak sen. Nie musi być prawdziwe. Wydaje się niemal, że unosimy się tuż za granicą świadomości, mogąc mówić wszystko, cokolwiek zechcemy, a rankiem, jak to bywa ze snami, ten stan się powoli rozwiewa.To tak, jakbyś ty spał teraz w swoim łóżku tam na górze, ja zaś w moim, a tę rozmowę toczyła nasza podświadomość."



Tytułowy "chłopak z sąsiedztwa" to postać, o której możnaby napisać charakterystykę. Braden to silny i troskliwy chłopak. Sam wychowywał się z rodziną Charlie, z którą spędził więcej czasu, niż z własną. To sprawia, że są ze sobą tak blisko. Chłopak jednak ma kłopoty w domu, które przekładają się na jego poczucie wartości, a Charlie jako "słaba płeć", o tyle, ile może nią być w jego oczach, pozwala mu czuć się potrzebnym. Jego postać skonstruowana została bez większego wysiłku, to miły chłopiec z poczuciem humoru. Bardzo zwyczajny jak na książkę Young Adults i to sprawia, że moja opinia o niej trochę się zmniejsza. Dla mnie był on tak samo szary jak Charlie. Idea, by stworzyć z niej dziewczynę, która nie pragnie być typową nastolatką wypadła niezbyt przekonująco. Przynajmniej dla mnie.


"(…) zakochanie się w kimś, kto wolał być twoim przyjacielem – należało nazwać torturą, bez dwóch zdań."




Bracia Charlie ratują tę książkę i są moim ulubionym elementem w niej, bowiem nie są tylko tłem w całej akcji, ale wciąż przewijają się między wątkami i jest to ogromny plus. Każdy z nich reprezentuje inną cechę: wrażliwość, siłę i poczucie humoru, a siostra jest ich mieszanką. Każdy z nich jednak ma kilka wspólnych cech: miłość i oddanie wobec rodziny, sport, flirtowanie z każdą napotkaną dziewczyną (choć jeden z nich przebija pod tym względem wszystkich, co rozbawiało mnie do łez) i wymyślanie kolejnych cech, których nie powinien mieć przyszły chłopak Charlie.


"- Hej, chłopaki - powiedziałam. - Nie róbcie z siebie idiotów. To Evan. Evan, ten z gniewną miną to Jerom, ten wyglądający, jakby cierpiał na zaparcie, to Nathan, a ten głupek po prawej to Gage.

Gage się roześmiał.- Jakbyś cierpiał na zaparcie, Nathan? Podobno mieliśmy wyglądać groźnie."





Jeśli szukacie czegoś wybitnego i odmieniającego poglądy na świat, to nie tędy droga. "Chłopak z sąsiedztwa" to lekka lektura, którą pochłania się szybko. Skupia się ona głównie na rodzinie, przyjaźni i miłości, czyli trzech głównych motywach książek obyczajowych. Nie powiem, miałam wobec niej ogromne oczekiwania, bowiem "Chłopak na zastępstwo", poprzednia książka tej autorki, którą czytałam, była dobra jak na młodzieżówkę, a kreacja bohaterów i wydarzenia, w które zostali wrzuceni również mnie zachwyciły, bo zostały świetnie dopasowane. Tutaj tego nie było, przynajmniej mnie one nie powaliły. Książka mnie nie rozczarowała, bo jak to Kasie jak to Kasie West, ma tylko dobre książki, a w dodatku wydana została przez jedno z moich ulubionych wydawnictw polskich, a mianowicie Feerię, co możecie sprawdzić w etykietach. Ich książki tak jak dwóch innych wydawnictw zawsze biorę w ciemno.

Uważam, że jako ekranizacja "Chłopak..." mógłby się okazać całkiem niezły, ale w książce, jak już wspomniałam, ta idea do mnie nie przemówiła. Mimo wszystko nie żałuję, że ją przeczytałam i, jeśli szukacie czegoś "odmóżdżającego" na weekend, to zdecydowanie powinniście po nią sięgnąć. To nie jest typowe romansidło, mimo że wątek miłosny się tutaj pojawia. To lektura na parę godzin, po których poczujecie się odświeżeni. Pośmiejecie się i zrzucicie kilka kalorii razem z bohaterami. Nie mamy tutaj wątków pouczających, moralizatorskich, nie musimy się doszukiwać morałów, bo niczego takiego tutaj nie ma. To miła historia, z którą możemy spędzić trochę czasu jak z ulubionym serialem.



Dzięki tej lekturze możemy stać się na chwilę chłopczycami, gdzie otoczą nas sami faceci, a my nie będziemy musiały przejmować się tym, czy dobrze wyglądamy. Zagramy w kosza, pobiegamy i nawet się nie zmęczymy. Obejrzymy mecz i będzie się zdawało, że znamy wszystkie zasady, a nawet jeśli nie, to wcale nie będzie nam przeszkadzało. Daj się pochłonąć Charlie Reynolds i razem z nią podążaj śladami, które pozwolą jej odkryć rodzinną tajemnicę, zrozumieć siebie i znaleźć miłość.







W "sesji", którą możecie zobaczyć poniżej pomógł mi mój siedmioletni brat, czytelnik już od najmłodszych lat! :D






Brak komentarzy: